wtorek, 27 listopada 2012

Duet idealny


Czy istnieje związek idealny? Taki w którym każdy rozumie się bez słów. Taki, gdzie każda ze stron ma czas na własne pasje, gdzie każdy szanuje swoją prywatność, intymność... Dla mnie związek idealny to taki w którym partnerzy realizują się w swoich pasjach i spełniają swoje malutkie marzenia. Ja mogę porozmawiać ze swoim partnerem o wszytskim a on nie boi mi się niczego wyznać. Musimy być swoimi przyjaciółmi, kumplami i psiapsiółą wzajemnie. Ważne jedynie aby droga oraz wybrany przez nich cel był wspólny. Na szczęscie w kuchni bywa nieco prościej, pewne rzeczy do siebie pasują a inne nie. Jest wiele związków idealnych tj. kaczka z jabłkami, polędwiczki w sosie grzybowym, naleśniki z domową konfiturą.... Ostatnio do moich topowych połączeń dopisuję również łososia i ciasto francuskie. Oba te składniki uwielbiam na chyba wszytskie możliwe sposoby a połączenie ich w jedno danie to jest to.

Potrzebujemy:
łosoś ( najlepiej filet) ok. 150g/os
ciasto francuskie
sok z połowy cytryny
sól, pieprz
oliwa
3 łyżki musztardy
3 łyżki śmietany kwaśnej 18%
świeży koperek
jedno rozkłócone jajo


Łososia filetujemy, wybieramy ości, przekrajamy na porcje. Zalewamy sokiem z cytryny i marynujemy godzinę. Po tym czasie solimy i pieprzymy. Ze śmiatanki, musztardy i bardzo drobno posiekanego koperku (kilka gałązek) przygotowujemy sos. Ciasto francuskie odmrażamy, lekko rozwałkowujemy.
Na ciasto układamy łososia, nakładamy sos musztardowo-koperkowy i przykrywamy drugą częścią ciasta. Całość szczelnie dociskamy i smarujemy jajkiem.
Wkładamy do rozgrzanego piekarnika (180st.) do zrumienienia ciasta, ok 20-25 min. Podajemy ze świeżą sałatką z lekkim cytrynowo miodowym dresingiem. 


Pisałam Wam ostatnio, że zepsuł mi się aparat. Niestety dostałam wiadomość, że umarł śmiercią naturalną, padł cały stabilizator więc narazie nie pozostaje mi nic innego jak odesłać Was na mój profil FB gdzie mogę wrzucić zdjęcia ze smartfona. 


Pomimo tych technicznych usterek już niedługo atrakcyjny konkurs z nagrodami. Zapraszam! 

niedziela, 18 listopada 2012

Problemy natury technicznej.

 
 
Jak pech to pech! Kilka tygodni temu popsuł mi się aparat, niby mała usterka ale jak się później okazało nie mogłam przestawiać żadnych funkcji aparatu. Jak wiecie mieszkam z dala od miasta więc zawsze jest mni nie po drodze z oddaniem aparatu do naprawy. Oczywiście jakby tego było mało kilka dni później zwariował mój komputer i tak zostałam tylko z moim nieodłącznym przyjacielem, smartfonem. Przyznam się Wam szczerze, że przez ten czas naprawdę dużo gotowałam, nawet piekłam! Niestety nie mogę Wam wszytskiego pokazać.
Nadeszły te jesienne długie wieczory, sezon na świece i ogromne kubki gorącej herbaty. Idealny również czas na ciepłe rozgrzewające desery. Jednym z nich sa pieczone jabłka w rumie.
 
Jabłka drążymy, skrapiamy sokiem z cytryny i faszerujemy orzechami rodzynkami (wcześniej namoczonymi w rumie) migdałami, zurawiną... Całość posypujemy brązowym cukrem. Możemy dodać troszkę cukru waniliowego. Całość pieczemy ok 15 min w rozgrzanym piekarniku aż jabłka będą miekkie (lecz nie rozpadające!) Możemy sprawdzić lekko nakuwając widelcem.
Ja proponuję polać jeszcze roztopioną w kąpieli wodnej gorzką czekoladą z dodatkiem odrobiny masła i śmietanki kremówki.
Kilka dni temu byłam w Trójmieście i oddałam aparat do naprawy więc mam nadzieję niedługo wrócić do Was, mam nadzieje z całą masą ciekawych nowych pomysłów. Uzbierało się trochę zaległości ;)