piątek, 1 lipca 2011

Krok po kroku...

Przeszukując sieć w poszukiwaniu artykułu dot. nauki chodzenia dzieci natknęłam się na bardzo ciekawą wypowiedz znanego fizjoterapeuty Pawła Zawitkowskiego. Krótko i na temat. Dokładnie to czego szukałam. Kilka ostatnich tygodni jest wielkim przełomem w życiu Majeczki. W przeciągu tak krótkiego czasu zaczęła samodzielnie siadać, raczkować a ostatnimi dniami zaczyna stawiać pierwsze kroki przy meblach. Jako świadoma mama chcę być przygotowana na ten czas i wiedzieć jak można pomóc małemu człowieczkowi odkrywać świat na stojąco.

Pierwszy krok dla dziecka to niemal to samo co dla ludzkości słynny krok Armstronga na Księżycu. Nic dziwnego, że rodzice nie mogą się tej chwili doczekać. Ale nie warto jej przyspieszać.

Niektóre maluchy stawiają pierwsze kroki już około 10. miesiąca. Są też takie, które mają nieco inny stosunek do życia i zaczynają chodzić dopiero, kiedy mają półtora roku. Jedne i drugie mają do tego prawo. Rodzicom jednak często trudno przyjąć to do wiadomości. Gdy dziecko nie rwie się do chodzenia, zamartwiają się lub próbują przyspieszyć bieg wydarzeń. I wiele rzeczy robią niepotrzebnie. Zobacz, co możesz zrobić, żeby rzeczywiście pomóc maluchowi w nauce chodzenia. Krok po kroku

Krok pierwszy:

Nie poganiaj

Małe dziecko samo dąży do zdobywania nowych umiejętności. Gdy będzie gotowe, z pewnością stanie na nogi - nie ma więc potrzeby specjalnie go do tego zachęcać. Jeżeli maluch będzie uczyć się chodzić bez dodatkowej pomocy (odradzamy bezustanne prowadzenie pod pachy lub za rączki), może to potrwać nieco dłużej, ale za to nauka przyniesie lepsze rezultaty. Dziecko nauczy się lepiej koordynować pracę wszystkich części ciała i utrzymywać równowagę: począwszy od stóp, przez tułów i rączki, a skończywszy na głowie. Będzie prawidłowo przenosiło ciężar ciała z nóżki na nóżkę; nabierze wprawy w wyczuwaniu podłoża i ocenianiu odległości. Będzie doskonaliło reakcje obronne, które uchronią je przed konsekwencjami upadków.

Krok drugi:

Bądź oparciem

Wielu rodziców, gdy tylko dziecko zaczyna stawać na nogi, kupuje chodzik. Niepotrzebnie. To urządzenie wcale nie przyspiesza nauki chodzenia. Może natomiast skomplikować życie malucha w pozycji stojącej. Poruszając się w nim, dziecko zupełnie inaczej niż przy samodzielnym chodzeniu angażuje mięśnie i całe ciało. Inaczej ocenia odległość i zagrożenia, często je ignoruje i myli. Inaczej obciąża nóżki i miednicę (pupę).
To wszystko może w konsekwencji negatywnie wpłynąć na czucie swego ciała i ocenę jego położenia w przestrzeni. To z kolei może wpływać na bezpieczeństwo dziecka. Jeśli ma trudności z utrzymaniem równowagi, może zniechęcić się do samodzielnego stawiania pierwszych kroków. Dlatego jeśli już koniecznie chcesz zafundować maluchowi chodzik, wybierz taki, który początkujący piechur musi pchać przed sobą. Wymaga on od dziecka więcej pracy i umiejętności, a przy pierwszych, nieporadnych krokach daje mu oparcie. Warto jednak pamiętać, że najlepszym oparciem są dla malucha rodzice, a raczej... ich nogi.

Krok trzeci:

Przygotuj dom

Próbującemu stawiać pierwsze kroki maluchowi bardzo ułatwią życie stabilne meble i nieśliska podłoga.
Dlatego trzeba odpowiednio przygotować dom. Warto schować do piwnicy wszelkie chybotliwe taborety, chwiejące się stoliki, lekkie i łatwo wywracające się kwietniki. Pochowaj ciągnące się po podłodze kable, o które można się potknąć, i oklej ostre kanty mebli, o które można się boleśnie uderzyć. Połóż na śliskim parkiecie czy terakocie dywan lub wykładzinę. Dzięki nim dziecko się nie poślizgnie, a ewentualne upadki nie będą dla niego tak bolesne.

Krok czwarty:

Prowadzaj z umiarem

Gdy maluch nauczy się już stąpać przy meblach i czuje się już na nogach dość pewnie, wielką radość sprawia mu, gdy mama lub tata prowadzi go za rękę.Tę przyjemność warto jednak dziecku, przynajmniej na początku, dawkować. I absolutnie nie ciągnąć go za sobą lub do góry. Jeżeli malec słania się na nogach i potyka, można zrobić z nim w ten sposób najwyżej parę kroków.
Najlepiej stąpać przed maluchem i jeżeli już go podtrzymywać, to pod łokcie. Potem, gdy nabierze pewnej wprawy w chodzeniu, spacery można stopniowo wydłużać. Aż w końcu rodzicielska pomocna dłoń nie będzie już dziecku potrzebna.

Krok piąty:

Pozwól chodzić boso

Najlepiej, by maluch stawiał pierwsze kroki na bosaka. To mu ułatwi wyczucie podłoża i utrzymanie równowagi. Jeżeli jest zbyt zimno, na gołe stópki można założyć dziecku skarpetki z antypoślizgowymi spodami. Jeśli koniecznie chcesz założyć mu kapcie, wybierz takie, których prawie nie ma: przylegające dobrze do stóp, niekrępujące ich pracy, ze sprężystą podeszwą zginającą się tam, gdzie zwykle zgina się stopa (paluszki), miękkie, oddychające, na przykład skarpetko-kapcie z miękkimi skórzanymi spodami lub cienkie tenisówki. Pamiętaj, że im bardziej sztywny but, tym mniej i gorzej pracuje w nim stopa i tym bardziej zmienia ruchy całego ciała. Najczęściej w niepożądany sposób.

Krok szósty:

Nie zarażaj lękiem

Rodziców często przerażają upadki początkującego piechura. Ale martwią się niepotrzebnie. Kiedy maluch stawia pierwsze kroki, umie już jako tako utrzymać równowagę i potrafi chronić się przed przykrymi konsekwencjami wywrotek (nauczył się tego, samodzielnie siadając, wstając, raczkując). Więc nawet jeśli upada, to niegroźnie. Warto też pamiętać, że lęk bywa zaraźliwy. Jeśli wciąż będziesz drżeć na myśl o tym, że maluch się uderzy, i wpadać w panikę po każdym, nawet niegroźnym upadku, dziecko szybko to dostrzeże i zacznie się bać, a być może ograniczy próby wstawania i chodzenia. A przecież nie o to chodzi, prawda?

Skonsultuj się z lekarzem gdy dziecko:

- ma już rok i ani myśli zabierać się do wstawania;

- skończyło półtora roku i wciąż nie chce chodzić samodzielnie;

- w czasie chodzenia za każdym razem stawia jedną lub obie nóżki do środka (albo na zewnątrz);

- po pół roku od pierwszego samodzielnego kroku nadal często potyka się i upada.