wtorek, 10 lipca 2012

Bunt dwulatka. Prawda czy fałsz?

Już chyba drugi raz siadam do komputera, nosząc się z zamiarem napisania nowego posta. I nic! Kompletny brak weny. Z jednej strony totalna pustka, z drugiej zaś natłok myśli i wrażeń. Od kiedy mieszkamy na wsi mam więcej czasu na własne przemyślenia, wciąż zastanawiam się dokąd zmierzam, gdzie jest moje miejsce na ziemi i czym powinnam się zająć w niedalekiej przyszłości. Nurtują mnie kwestie moralne, finansowe oraz problemy natury wychowawczej. Moja córeczka wkracza w znienawidzony przez rodziców tzw bunt dwulatka. Być może jest to tylko wytłumaczenie dla nas dorosłych błędów wychowawczych, zbyt duża pobłażliwość... a może rzeczywiście coś w tym jest. Maja przekonała się o własnej jedności i niezależności, ma swoje zdanie. To niekiedy bardzo utrudnia naszą współpracę ;) Obawiam się, że wszystko potęgują geny. Niestety oboje jesteśmy silnymi charakterami, mamy swoje zasady i zdanie, nie ulegamy kompromisom. Majunia jest absolutnie podobna zarówno do mnie jak i do Taty, ma podobne nawyki, podobnie reaguje na pewne kwestie no i ma ten sam gust jeśli chodzi o smak potraw. Mimo iż nie ma nawet dwóch lat, tak jak rodzice uwielbia włoską kuchnię, makaron z sosem pomidorowym to coś co mogłaby jeść codziennie. To jednocześnie piękne i zaskakujące wrażenie, widzieć gdy jest na świecie ktoś, kto ma Twoje geny, ktoś kto bezgranicznie Ci ufa i jest zawsze obok Ciebie. Bycie Mamą to najcudowniejsze doświadczenie. To ciężka praca, bez lukru i słodzenia. To masa wyrzeczeń i poświęceń. Z drugiej zaś strony to niekończąca się wiara w drugiego człowieka, to uśmiech co rano, to najszczersza miłość, i te piękne słowa tuż o poranku gdy wejdę do jej pokoju - Mama!
Dzisiejszy poranek wykorzystałam na sprzątanie kuchni, już od dawna nosiłam się z zamiarem zrobienia gruntownego porządku w kuchennych szafkach oraz spiżarce. Przejrzałam wszystkie przyprawy, słoiki, puszki i ich daty przydatności do spożycia. Zalecam Wam raz na jakiś czas zrobienie takich porządków, zdziwiłam się dziś ile rzeczy jest już nie zdatnych do spożycia, codziennie robie zakupy nie zastanawiając się co kryje moja spiżarka, proponuje posortować je datami. Okazało się, że nazbierałam całkiem niezłą kolekcję przypraw, dodatków z których zupełnie nie korzystam, a to błąd! Czas to zmienić, więc zabieram się za gotowanie w mojej świeżo posprzątanej i pachnącej kuchni! ;)
Pozdrawiam!


2 komentarze:

  1. U nas w szafce też mnóstwo przypraw, a wciąż kupuje się nowe, bo te, które są w szafce ciężko znaleźć, gdy są potrzebne ;)

    OdpowiedzUsuń