piątek, 4 listopada 2011

Samotne popołudnia...

Uwielbiam, kiedy każdy z moich domowników wymyka się z domu z „ważną misją”. Urzędy, poczta, siłownia czy spacer z dziadkami! Bez znaczenia! Kiedy zamykają za sobą drzwi ja otwieram przed sobą moje okno… mój laptop (no dobra nie jest mój, tylko męża) i bezwstydnie spędzam każdą samotną chwilę pisząc, przeglądając ulubione strony i blogi. Czytam, czerpię inspirację szczególnie kulinarne a propos niedługo zaskoczę Was niesamowitym pesto! Lubię ten stan, kiedy czuję zapach świeżej kawy, siadam w moim nowym ulubionym wiklinowym fotelu z widokiem na jesienne podwórze. W ręku trzymam książkę. Obecnie Paulo Coelho „Alef”. Obiecuje, że jak skończę napiszę coś o niej, ale już teraz mogę Wam powiedzieć, że warto! Niestety tych chwil jest tak mało. Może to moja wina, że jestem mało zorganizowana i źle zarządzam swoim czasem a może po prostu nie zawsze mam na to nastrój? Czasami zastanawiam się co by było gdyby ten stan (samotność) został na dłużej, ile bym wytrzymała bez Kamila, Majuni.... i szybko dochodzę do wniosku że popołudnie mi wystarczy, że nie umiem bez Nich żyć! Napiszcie co Wy robicie w Wasze samotne popołudnia a może macie ciekawe porady jak wygenerować dla siebie więcej czasu w tym zabieganym dniu? Co robicie by się odstresować?
Niestety moje samotne popołudnie właśnie się skończyło. Majutka wróciła ze spacerku.
Witaj głośna i rozszalała rzeczywistości! Spokojnego weekendu!

1 komentarz:

  1. Ja nie mam samotnych popoludni ;) K. pracuje od 7 ( wyjezdza juz o 5 ), a w domku jest o 18 ;)

    OdpowiedzUsuń