To śmieszne, ja - miłośnik wszelkich słodkości, co gorsza nieustająco zakochana we Włoskiej kuchni, nigdy jej nie jadłam! Wiele razy widziałam w kawiarniach i czaiłam się ale tak jakoś się bałam...Myślałam o Niej jako o budyniu o rozpapranej konsystencji. Dziś wiem, że zupełnie sie pomyliłam, ma zwartą i gęstą konsystencje, jest prosta i szybka. I oczywiscie przepyszna! Mowa o włoskim deserze Panna Cotta. Skorzystałam z przepisu z jednej z moich ulubionych stron kulinarnych kwestiasmaku.com. Czerpię z niej wiele inspiracji. Polecam!
Składniki (4 porcje)
• 4 łyżeczki żelatyny w proszku
• 1 laska wanilii lub 2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
• 250 ml śmietanki kremówki (dobrej jakości, płynnej, z kartonika, UHT, 30% lub 36%)
• 250 ml pełnego mleka
• 80 g cukru
• 1 łyżka rumu (niekoniecznie)
• 1 łyżka białego wina (niekoniecznie)
Przygotowanie
1.Żelatynę zalać 2 łyżkami zimnej wody i odstawić na 5 minut. Laskę wanilii przepołowić wzdłuż na pół i łyżeczką wyskrobać ziarenka.
2. Do rondelka wlać śmietankę kremową i mleko, dodać cukier, ziarenka wanilii i przepołowioną laskę lub ekstrakt z wanilii. Mieszając podgrzewać aż cukier się rozpuści.
3. Dodać rum i wino, doprowadzić do zagotowania i szybko odstawić z ognia. Dodać namoczoną żelatynę i mieszać energicznie przez około minutę, aż cała żelatyna się rozpuści.
4. Mieszankę wlać do 4 filiżanek (każda po 125 ml) lub 6 mniejszych naczynek. Odstawić do wystudzenia (można na dwór, gdy jest chłodno). Po ostudzeniu filiżanki przykryć kawałkiem folii i wstawić do lodówki do stężenia, na około 4 - 5 godzin, lub najlepiej na całą noc.
5. Aby ułatwić wysunięcie deseru z filiżanek, można je włożyć na sekundę do gorącej wody. Deser wyłożyć na talerzyk i podawać ze świeżymi owocami lub musem owocowym. Można też skropić syropem klonowym, posypać orzechami lub czekoladą
wychodzi na to, że ja też nigdy jej nie jadłam.. chyba czeka mnie nadrabianie słodkich zaległości.. i wcale mnie to nie martwi, a cieszy :-) piękna jest ta Twoja panna cotta.
OdpowiedzUsuńuff ulżyło mi trochę, że nie tylko ja jeszcze jej nie jadłam. Polecam, nadrób szybko tą zaległość ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ;)
Ja tez tego nie jadlam, za to Ty masz talent kulinarny ;)
OdpowiedzUsuńDziekuję za miłe słowa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mniam, uwielbiam ten deser z sosem malinowym i swiezymi malinkami. Normalnie niebo w gębie!
OdpowiedzUsuńmmmmm ale bym teraz zjadła świeże malinki... Jeszcze nawet nie zaczęła się zima a ja juz mam jej dość, tęsknie za ciepłem i słońcem...
OdpowiedzUsuńDlatego proponuje więcej uśmiechu w te ponure i ciemne dni ;))
piękna fota, oddaje apetyczny smak :)
OdpowiedzUsuńRównież nigdy nie jadłam Panna Cotty. Od dawna mam ochotę zrobić ten deser ale jakoś nigdy nie było okazji. Chyba zrobię bez okazji ;) Wygląda przepysznie.
OdpowiedzUsuń