Tym razem nie będę Was przepraszać, że nie piszę. Nie mam czasu… Ups! Zapomniałam, że nie będę się też usprawiedliwiać. To dziwne, zdarzają się dni, że ciągle siedzę w domu, nigdzie nie wychodzę a i tak z wieloma rzeczami się nie wyrabiam. Sterta prania, nieodkurzony dywan… czy to w ogóle ma jakieś znaczenie? Kiedyś zupełnie nie miało, dziś jest powodem flustracji i niepotrzebnych nerwów. Przecież od zawsze wiadomo było, że nie nadaję się na perfekcyją Panią domu, więc jak poradzę sobie z nowym wyzwaniem? Każdy z nas myśli o przyszłości, o takiej w małym drewnianym domku, na wsi... przy kominku. Kiedy w rodzinie pojawiają się dzieci, te plany stają się coraz bardziej realne. Niedługo przyjdzie nam zamienić wygodne życie w mieście, w małym przytulnym mieszkanku na ogromną połać przestrzeni. Tu gdzie żyjemy wciąż coś się dzieje a choćby ten tramwaj za oknem, wciąż jeździ… Są sklepy pod domem, jest gwar. Tam jest pięknie, jest zielono i tak przeraźliwie …cicho. Jest salon, o którym zawsze marzyłam, taki z wyjściem na ogród, w którym moja mała córeńka będzie biegać latem gołymi, małymi stópkami. Tuż pod oknem rosną pachnące zioła, jest tymianek, jest bazylia i świeża mięta. Są maliny, gruszki i jabłka, którymi faszeruję kaczkę. Jest jezioro, w którym latem po porannym joggingu można schłodzić stopy. To jest nasz nowy adres. Razem z domem dostaliśmy tysiąc dodatkowych obowiązków. To będzie niezły sprawdzian dla nas, naszego zaangażowania, determinacji i … naszej miłości. Lubię wyzwania. Kocham polską wieś.
Najważniejsze to pozytywne nastawienie, a wydaje mi się z Twojego wpisu, że je masz :-))) Wszystkiego dobrego na nowych włościach :-)))
OdpowiedzUsuńZycze powodzenia :)
OdpowiedzUsuńDziekuje Wam bardzo, wsparcie sie przyda, będąc na wsi mam nadzieje rozwinąć swoje wnętrze i lepiej poznać samą siebie ale o tym kiedy indziej.... ;) To dobry temat na oddzielną dość poważną chyba notkę ;)
OdpowiedzUsuń